Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

sobota, 22 maja 2010

Zielono mi...


Mamy okazje sie teraz przekonac jak groźna potrafi być niokiełznana natura , co prawda jak chodze na spacery do lasu i widze jak człowiek szczodrze dzieli się z naturą tym  czym ma , a zwlaszcza pozostałosciami po tym co miał to się nie dziwię , ze czasami ta natura z lekka wkurzona  pokazuje nam na co ją stać. Swoją drogą czasami  się zastanawiam ,ze te smieci do lasu same nie  poszły, ze te opony to wywiózl własciciel samochodu , a moze i nawet jakiegoś ładnego domku z trawniczkiem , i na dodatek bardzo gospodarny- zaoszczędzi na pojemniku ze smieciami. Więc natura  mówi nam od czasu do czasu , ze mna nie przelewki!
A tak przy okazji jutro są Zielone Swiatki , nie będę wnikac w  znaczenie świeta w terminologi kościoła katolickiego , to świeto jak  większość  wywodzi  się i tak z czasów pogańskich i dotyczy powitania rodzącej się po zimie przyrody . Inaczej mówiąc składamy pokorne pokłony naturze . Ja nie wiem czy Bóg istnieje ,ale wiem, ze to co mnie otacza jest niesamowite , niepojęte i piękne w kazdym zakamarku  ogrodu , lasu , łaki. I to jest boskie.
I tak dzisiaj cały dzien spędziłam w ogrodzie , kosząc , pielac , sadząc i podziwiając  niepojęte .
Zobaczcie , co drobny promyk słonac moze  uczynic z naszym widokiem z okna
To zdjecie  zrobione wczorajszym popoludniem

a to dzisiejszym pieknym porankiem
Ja w swoim ogrodzie postawilam na zielone ,niestety nie mam zbyt wiele czasu na pielgnowanie ogrodu , a zielone jakos tak samo rosnie :)


ale jakieś nieliczne  kwiatki też powoli i bardzo niesmiało się pojawiają , latem będzie lepiej  , mam
 nadzieje ,ze zakwitną róze , chociaz zima troche je pokierszowała , a tym czasem pojawił sie czosnek i pierwszy irysek



a poza tym mozna znalezc tyle wspaniałych  oko cieszących elementów w ogrodzie , które  nie potrzebowały  pomocy człowieka aby sie tam znaleźć


Pozdrawiam weekendowo , mam nadzieję , ze natura Wam nie zagraża  i nie pozostaje nic innego jak wyjśc jutro i się jej pokłonić

środa, 19 maja 2010

1,2,3 wyliczanka do 10

Juz w zeszlym tygodniu Psianka mianowała mnie na uczestniczkę tej zabawy . Troche trudno było mi ogarnac rzeczywistość , bo w pracy nie dadza nic a nic sie polenić a w domu jak nie urok..to matura :) albo inne tam.


W weekend pogoda był odrobine łaskawsza tzn . konkretnie w sobotę i mogłam pokończyc jakies prace ogrodkowe. Posiałam rukole , rozzsadziłam sałate lodowa i do zielnika dorzuciłam rozmaryn , niech ciesza oko , zapachem kusza i smakiem rozanielają. Ale miało byc o zdjęciu a nie kolejna pogadanka botaniczna:)


Na 15 rocznicę ślubu robiłam prezent dla mojego męza/ zamieszczone zdjecie jest, gwoli scisłosci z 2003 roku /Nasze ślubne zdjęcie poddawałam róznym eksperymentom w poszukiwaniu zadawalającego mnie rezultatu, tak aby mozna to było oprawic i postawić w widocznym miejscu , tak aby wybranka życia zawsze była na widoku:)


Po drodze do ostatecznego kształtu czyli do fotki przerobionej na obraz malowany cos na kształt akwareli na płotnie o delikatnej teksturze przeszłam przez obrazy w sepi albo jak ta zalączona forma z lekka geometryczna , na ktorej mój slubny nie ma głowy.


Ja trzeba uważac co się robi ze slubnymi zdjęciami !!!


Dwa lata pózniej slubny stracił głowę i poszedł sobie w długą !


Czas leczy rany , teraz to tylko można sie z tego posmiać , czasami popatrzec na zdjęcia i powspominać .


A oprócz tego zdjęcia w bliskim sąsiedztwie znalazły się jakze miłe zdjęcia z natury.
Słonca wszystkim zyczę!





wtorek, 11 maja 2010

Wiosenne przyprawianie















Wczorajsze popołudnie urozmaicone było burzą ,naprawdę intensywna i niezapowiedziana, słonce nie zdązyło się schowac i to zaoowocowało wspaniała tęcza
Oko cieszy wszystko to co mozemy wokol siebie zobaczyć !

A dzisiaj chciałabym przedstawić Wam jednego z wielu animatorów natury. Cichy bohater, skromny aktor, który buduje nam nasza wspaniała rzeczywistość. Myślę, ze nie jestem jedyna w tym gronie, która wyjdzie, co rano spojrzy na kawałek zieleni przed oknem,zatrzyma wzrok gdzieś w gęstwinie krzewów skąd dochodzą nierozpoznane głosy ptaków i mówi- o rety jak pięknie!! Tak więc proszę bardzo oto ON
BLUSZCZYK KURDYBANEK
Czyż już samo imię nie zachwyca ?



Wygląd też przesympatyczny. Łodyżki wzniosłe niezbyt wysokie tak do 30 cm, ale te płożące są o wiele dłuższe, łatwo ukorzeniające się w węzłach i w związku z tym szybko tworzy się dywan kurdybankowy . Jest często spotykany i dlatego nosi przydomek chwastu , ale uwierzcie mi doskonale się sprawdza jako roślina zadarniająca , zarasta miejsca zacienione , pod drzewami , przy płotach . Jego atutem są listki przez niektórych zwane kształtu nerkowatego, jak dla mnie są one w kształcie serca. Niewielkie, ale wyraziste w kształcie i kolorze, ładnie odcinające się od tła pozostałych roślinek.
A dodatkowo natura obdarzyła nasz kurdybanek delikatnymi kwiatkami barwy fioletowej, co dodaje mu jeszcze wdzięku i delikatności a ponadto sprawiają,że wokół roznosi się przyjemny zapach z lekka korzenna nutką.
Ale to nie wszystko, czym może się nasz przyjaciel z nami podzielić.
Skład chemiczny ziela bluszczyka jest imponujący zawiera między innymi garbniki , gorycze , olejek eteryczny , cholinę , kwasy organiczne, saponiny, choliny , sole mineralne.
I dlatego też może mieć bardzo duże zastosowanie w ziołolecznictwie.
Stosowany przy zaburzeniach dróg oddechowych / np. astmie/. Jako ziele zawierające duże ilości garbników ma zastosowanie jako środek przeciwbiegunkowy i przeciwzapalny. Przy bólach żołądka, przyspieszający trawienie i podczas problemów z pęcherzem moczowym i przy kamicy nerkowej. Podobno ma również właściwości sprzyjające wydzielaniu szkodliwych substancji z krwi /np. przy ołowicy/ i pomaga w rozpuszczeniu kamieni nerkowych. Można tez zrobic okład z wykorzystaniem bluszczyka, działa ściagjąco , przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie.


To jeszcze nie koniec, jezeli dalej jesteście tutaj to wiedzcie ,że z powodzeniem posiekane świeże lub suszone ziele bluszczyka można stosować w kuchni jako zielony dodatek do sałatek , do zup , do duszonych mięs, maseł ziołowych , omletów . W kuchni średniowiecznej był bardzo powszechnie stosowany, wierzono ,że chroni przed zarazą i czarami . W każdym bądź razie jego bogaty skład chemiczny nie powoduje, że gębe wykrzywia ale dodaje wyrazistości i smaku potrawom.
Ja przetestowałam lekki napar jako herbatkę popołudniową i dodałam do krupniku zamiast pietruszki a oto przepis , który znalazłam w Internecie jako przykład na wykorzystanie w kuchni naszego bluszczyku


Mięso wielkanocne" na sposób staroczeski

250 g gotowanej lub duszonej wołowiny, 200 g gotowanej wieprzowiny, 200 g gotowanej cielęciny, 6 jaj, sól i pieprz, 4 bułki, 2 łyżki mleka, 2 łyżki masła, 2 łyżki posiekanego ziela kurdybanku, 2 łyżki posiekanej młodej pokrzywy, l łyżka posiekanej pietruszki.
Mięso i bułki kroi się na małe kostki, miesza z mlekiem, rozpuszczonym masłem i rozmąconymi jajami. Dodaje drobno posiekane zioła, pieprz i sól. Uzyskaną masą napełnia się wysmarowaną masłem formę i piecze w podgrzanym do 200 °C piekarniku przez 25-30 minut.Tę tradycyjną czeską potrawę wielkanocną podaje się na gorąco bądź na zimno.




Jak ktoś zechce zbierać ziele do celów leczniczych bądź aby wzbogacić swoje zbiory przypraw polecam ścinać tuz nad sama ziemia w czasie wiosny. Suszy się łatwo , w temperaturze pokojowej , miejscu zacienionym.


Tak więc jesli podczas prac ogrodkowych natraficie na bluszczyka , ktory dosyc ekspansywnie przysposobi sobi jakąś część ogrodka , która nei była dla niego przewidziana to może przed wyrzuceniem go na kompostownik spojrzycie na niego łagodniejszym wzrokiem.



Ja zamierzam troszkę ususzyć aby słuzyl jako niezwykle aromatyczny dodatek do zup oraz stworze moze jakis mały obrazek?



Zainspirowana nieskrepowaną naturą mojego ogródka korzystałam z ogolnie dostępnej wiedzy z internetu oraz z atlasu Rosliny Lecznicze Jaroslava Kresanka


piątek, 7 maja 2010

Zoologicznie, leniwie, botanicznie


Podczas nieustających od jakiegoś czasu porządków odnalazłam przemiłą płytę , wprawia mnie w miły pozytywny nastrój , mam nadzieje ,ze Wam się też udzieli. Zapraszam Was do wysłuchanaia Jehro, to ten link na samym dole
Jak sobie wędruję po Waszych blogach gdzie wspaniałości goszczą i atrakcje niesamowite / vide ostatnie arcykocidziełka koleżanki Psianki!!/ pozostaję pełna podziwu , i jednocześnie w niemej zazdrości z powodu umiejętności / rety te rymowanki to z powodu Psianki :)/ a także zazdroszczę czasu..ja wiem , ze baletnicy to rąbek u spódnicy ale mnie to kłody pod nogi ciągle ktoś rzuca. Jak już we wtorek miałam wrażenie , ze uda mi się przez stolicę prędko przemknąć i dojadę w rozsądnej godzinie co i obiad ugotować można i jakieś gospodarskie ochędożenie wykonać tyż a potem zasiąśc do maszyny i coś niewielkiego zrobić , tak dla odstresowania. No i okazało sie , że w pewnym mieścię pękła rura i jechałam do domu 3,5 h/ dystans 38 km !/ byłam po 20 w domu. Więc tylko usiąść i zakląć i to szpetnie!
A poza tym spac się chce okropnie , co widać na górnym obrazku , koty śpią w sypialni i łazić im się nie chce na dwór , bo tam mokro i do myszy daleko. Kwiatów tez jeszcze niezbyt dużo u mnie w ogródku i przeważają mlecze , ale tak przy okazji zachęcam do sporządzenia sałatki z liści mleczu , albo chociaż dodać trochę do tradycyjnej sałaty. Eksperymentowałam w ten weekend wielce udanie. Niewtajemniczeni pomylili z rukolą. A świeżo zebrana pokrzywa przyprawiłam zupę dyniowa. Jak koty zobaczą , ze łaże sobie po zarośniętych włościach to wtedy zaczynają się też aktywizować. Kicia z godnością Mony Lisy popatruje z góry na wszystkich a Szwedek rusza do działań bardziej aktywnie. Sprawdza w jakim stanie są wrzosy, czy nie zmarzły zima.






Potem kłocił sie z Dropsem kto ma kogo wozić taczką.




W związku z brakiem hodowlanego kwiecia ogrodowego ruszyłam w poszukiwaniu kwiecia polnego, ale niestety jeszcze zbyt wcześnie.W zeszłym roku wpadłam na pomysł ,żeby zrobić zielnik , ale jak zaczęłam się wgryzać w detale to zrezygnowałam. Dobrze stworzony zielnik musi zawierać roślinę zasuszoną w całej okazałości tzn od korzenia przez łodygę i wiadomo kwiatostan. A są to łącznie duże okazy , aby je ususzyć potrzebna jest duża powierzchnia , która na dodatek trzeba dobrze przycisnąć i to na dość długo, czyli kawałek podłogi zostaje zablokowany. Tak więc z zielnika zrezygnowałam i zrobiłam sobie dwie mniejsze formy , które z braku świeżego kwiecia Wam pokażę.
W zamyśle miały być kolorystyczne . Jeden ułożony z kwiatów niebieskich drugi żółtych , ale jak widać trochę zblakły. Musze trochę poczytać w necie jak utrwalać kolory. Zasuszone pod encyklopedią 4 tomowa obrazki oprawiłam w ramki kupione dwa lata temu na moich ukochanych loppies w Szwecji czyli na targach staroci.
Tak więc przed weekendowo , życzę Wam dużo słońca tak aby można było podziwiać uroki maja nie tylko zza szybki !

środa, 5 maja 2010

Psoty, koty , bzdury, matury





Przepraszam za jakość dzisiejszych zdjęc , ale mam problem ze zrzuceniem zdjęc z aparatu , wie publikuję zdjęcia zrobione telefonem , a jak sama nazwa wskazuje telefon nie służy do robienia zdjęć .

Patchworkowy prototypowy miś jest zaczynkiem do stworzenia wiekszej kolekcji zabawek przytulanek ,całkowicie bezpiecznych dla dzieci , co to je i w buzi pomemlac można , i zdzielić sie po głowie , na podłoge rzucić a potem uprac i od nowa memlać.
Tak jak juz zaznaczyłam, mis jest prototypowy , w nastepnym chyba zmienię proporcje i głowe zrobie bardziej foremną tzn okrągłą. Ta wydawała mi sie taka ,ale jak zszyłam to jakoś tak się dziwnie spłaszczyła po bokach . I może odrobinę większe będą ? Ten ma tak około 20 cm długości.
Latem ma przybyc troche dzieci w okolicy więc misi jeszcze troche przybędzie , a z resztek pozostałych po misiu powstał jeszcze jeden mini stworek dla taakiego większego dziecka. Powstała maskotka dla Tomka , ktory zdaje maturę. Co prawda teraz ta biedna młodziez nie może miec maskotek ze sobą , ale niech ma ! Chociaz

żeby uszczypnąc w ogon :)
Trzymajcie kciuki i wspierajcie zestresowana rodzicielke .

Etykiety