Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

wtorek, 27 kwietnia 2010

Guzikowa garśc wspomnień





Jedno z moich wspomnień z dzieciństwa.
Szafa z kompletu ślubnego moich rodziców. Trójdzielna. Środkowa częśc najciekawsza. Na samej górze za szkłem poustawiane kryształowe kieliszki, ale uwierzcie mi , naprawdę piękne z grubego szkła , szlifowane.Częśc dolna klasyczna bieliźniarka , a w samym środku części srodkowej same skarby. Teczki aktówki ze świadectwami , mamy sekretne książki o ziołach, jakiś album o Warszawie , przewodnik po operze ...i wiele wiele innych. Pomiędzy tymi skarbami, które uwielbiałam wyciągac oglądac, przekładac były moje ulubione puszki po landrynkach. Jedna zdaje sie błekitnawa, malowana w kwiatki. Druga w kwadraty złoto, czerwono,czarne....czy pamietacie te puszki ? Takie wspomnienie dzieciństwa, słodkiego dziecinstwa , zamknięte w kolorowej puszce.

A w tych puszkach były guziki. Odprute od znoszonych koszul, starych płaszczyków . Występowały grupowo , w zestawach po 6, 8 sztuk. Samotników było niewielu.

Były guziki takie same , które rózniły sie kolorami i wielkościa / szczególnie dużo było takich , które dziurkę miały wyprowadzona w łezkę/. Były tez takie na nózkach, metalowe , obciągane.

Trafiło się tez kilka guzików do pościeli . Czy ktoś z młodego pokolenia wie jak wygląda guzik do pościeli ? :)

Moją ulubiona zabawą było wysypywanie zawartości tych magicznych pudełek na podłoge i ustawianie rodzin z dziecmi, ciotkami , wujkami. Tworzenie całych społeczności , szkól , kóre jeździły na wycieczki..Czasami do zabawy włączał sie tata. Brał największy guzik , chyba od palta zimowego , przewlekał długi kawałke wełny i robił młynek , który huczał , buczał i wirował , a jak w zachwycie zbyt mocno sie pochyliłam nad nim to i grzywkę wkręcił.

Czasami w zabawę wkraczała mama , i juz było mniej fajnie.. trzeba było sprzątac..

Jedna z koleżanek blogowych wie , ze ja na etapie sprzatania jestem od jakiegoś czasu. Staram sie ogarnąc rzeczywistośc łątkową . Kicham na potęgę , mole latają , nie ma miejsca w domu na nic. Więc sprzatam , a jak się zmęczę sprztataniem to wchodzę i buszuję po necie.

Tam najpierw oglądam wspaniałości na blogach a potem zapuszczam się w poszukiwaniu kolejnych ścinków , tasiemek ...i oczywiscie guzików ...co prawda nie mam żadnej ze wspomnianych puszek :( gdzie mogłabym kolekcjonowac moje skarby ale jakoś daję rady.
I tak w poszukiwaniach moich natrafiłam na stronke




na którą Was również serdecznie zapraszam . Słuchajcie jakie tam są guziki!!!!
Ja na razie poszerzyłam swoja kolekcję / te z głownego zdjęcia / o gruszki, kapelusiki , czarownice, banany, buzki , miski...a tam jest jeszcze wiele wiele innych.


Poza guzikami można tam znalezc taśmy , tasiemki , wstązki , gumeczki..... wolałam nie szperac głebiej bo bym nigdy nie skonczyła sprzątania :)

Teraz tylko oglądając moje skarby ,mam nadzieję, że będę miałąa więcej czasu abym mogła je spożytkowac!!


poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Wiosna , wiosna , wiosna ach to TY !!











Wreszcie mozna było poczuc w ten weekend , ze juz jest wiosna. Co prawda bardzo niesmiało te pąki nabrzmiewaja, ale ten zapach , który wieczorem sie unosil nad ogrodem , kwitnących ałyczy powalający ! Koleżanka Betka miała urodziny w marcu. Na te okoliczność został wyszykowany króliczek , którego styl miał byc dopasowany do właścicielki. A mianowicie posiada trampki / chociaz mam watpliwości czy aby nie łyżwy ?/ oraz został wyposazony w woreczek , nad plecakiem muszę jeszcze popracować :)

Jesli ktoś ma bystre oko to dostrzeże guziczki w kształcie trampek .

Korzystając ze wspomnianej wczesnij uroczej weekendowej pogody koleżanka wyprowadziła swojego pupila na spacer i aby jej pomagał w pracach ogrodowych , różnie z tym bywało , wolał sie wylegiwać :)

Tak więc prosze poznajcie Romantycznego Trampa !




środa, 14 kwietnia 2010

Aaa, kotki dwa..


Gdyby mój Pan doktor alergolog dowiedział się , że przy mojej alergii , lekkiej astmie jestem posiadaczką dwóch kotów to chyba odmówiłby dalszej współpracy. Ale ja jestem zwolenniczka homeopatii tak więc alergię na koty zwalczam swoimi pupilami , alergię na kurz tez trudno wyeliminować i musiałam się z tym pogodzić, czyli nauczyć się z tym żyć bez dywanów , firanek . Pasja łatkowa , która ostatnio mnie ogarnęła trochę zaburzyła mój ustalony porządek . Po pierwsze materiały , które namiętnie nabywam sprowadziły do mojego domu kolejnych mieszkańców czyli mole , a poza tym świetnie gromadzą kurz. Jak tylko zasiadam aby chociaż na nie popatrzeć kicham na maxa! Ale miało być o kotach. Świat się dzieli na kociarzy i psiarzy , oprócz wielu innych bardziej skomplikowanych podziałów. Ja się zaliczam do tej pierwszej grupy. Uwielbiam koty i tę ich niezależność . Świeżo poślubiony mąż mojej siostrzenicy też jest kociarzem, tak więc przy okazji jego okrągłych trzydziestych urodzin miałam ułatwione zadanie bo widziałam , w którym kierunku pójść. I tak powstała poduszka. W Internecie napotkałam sklep , który oferuje fajne materiały tematyczne , miałam poza tym kawałek grubej podszewki i tak dopasowując element do elementu zaczęłam działać. Zaznaczyć muszę , ze działam zawsze z wizją ale bez planu , tak więc bardzo często to co już zrobiłam , pruję , zszywam na nowo , dopasowuję. Ale nauczyłam się wreszcie używać centymetra bo wcześniej to było na oko :).


Bok poduszki wygląda następująco. To czy kotki maja patrzec do góry czy do dołu było poddane pod forum rodzinne , w końcu Michał ,moja starsza latorośl ,stwierdził , że taki układ , kiedy kotki spoglądaj spod poduszki jest najlepszy Jak widać spod poduszki uszyty jest z materiałów odciski kocich łapek .











Wierzch natomiast uszyłam z grubszej podszewki , złozonej powdójnie tak aby od środka uniknąc kłebowiska nitek i żeby poduszka była odrobine sztywniejsza.

Na wierzchu poduszki zrobiłam aplikacje , która ma przedstawiac dwa przytulone koty, czy sa one przodem czy tyłem?

Nie wiem :)



Aby dopelnic całosci , podusia zapinana jest na kocie guziki.


Teraz w planach jest poduszka dla sistrzenicy.
Tematem przewodnim maja byc baranki.

sobota, 10 kwietnia 2010

Tworzenie imienne


Zanim usiądę do maszyny musze wiedziecieć dla kogo będę szyć . Łatwiej kreuje mi się tę moja łatkową rzeczywistość pod konkretną osobę . Moja fantastyczna sąsiadka miała urodziny , całkiem okrągłe , pomyślałam że uszyję jej narzutę na łóżko , miała co prawda juz jakąs ale nie TAKą !!! W mojej głowie powstawał projekt wirujących wiatraków w łagodnych pastelach , różach i zielonościach.


Oczywiście musiałam wypaplać mój zamiar jubilatce , no i dowiedziałam się , że i owszem chetnie ale mają tam być fiolety , róże też ale raczej nie blade ale mocne i zdecydowane ...
Hhhh, cóż ...zaczęłam szyc nowa porcję wiatraków.


Tę część pracy chyba lubię najbardziej. Dobieranie barw , tworzenie zestawień pojedynczych wiatraków ,zabawa kolorami.. pudełek , kartonów przybywa..przychodzi moment ostateczny.. układania wiatrakow w całosć , z lekka opadam z sił ale K. przez duże K. angażuje swoje bystre oko i wreszcie ... pojawił sie Patchwork Doroty ...


Etykiety