Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

poniedziałek, 28 czerwca 2010

W równe nogi wskoczyć w studnię ...

Dzisiaj w bardzo dużym skrócie . Marzy mi się dziura w czasoprzestrzeni tak abym mogła wszystko ogarnąć i nie mieć wrażenia ,ze wszystko po łepkach i ciągle w biegu. Ale wiem , że nie ja jedna , więc nie ma się co rozczulać nad soba.
W sobotę był ślub koleżanki , zaplanowałam sobie jako prezent jakże by inaczej takąż laleczkę. To moja pierwsza lalka i jestem pełna podziwu , uznania dla Waszych wspaniałych anielic , śpioszków i przecudnych Tild rożnej maści. Jejku jakie  to jest trudne do wykonania! Wasze sa takie piękne i dopracowane a w mojej noga lekko się lewa skręciła i trzeba ja było w kolanie połączyć z drugą :) ręka tez lekko skręcała wiec musiała dzierżyć kwiatek i byc przytroczona do sukni..a włosy to chyba  tydzień przeszczepiałam na łepek.
A oto rezultat- panna Dora!

tu na tle obrazu mojej przyjaciółki Kasi , który przedstawia  krejzolskie baletnice i pomyślałam ze   będzie w sam raz.
W trakcie prac dzielnie towarzyszył mi Szwedek/ tak zwany z racji kraju pochodzenia-przemycony w koszyku :)/

czwartek, 10 czerwca 2010

Wielki swiat małym okiem

Ile z Paryża można mieć dla siebie jak i się ma
trzy dni ?
Można mieć powiew wiatru znad Sekwany ,  leniwe popołudnie w ogrodach Luwru, zaparty dech  w obliczu łuku triumfalnego , lekki niepokój i nerwowe trzymanie torebki podczas nocnego spaceru Pigallakiem . Można też dostać zadyszki podczas wpinania się po schodkach Montmartru i uczucie niedowierzania jak widzi się" na żywo" dzieła Gauguina, Degasa, Lautrec ka, Moneta, Renoira we wspaniałym muzeum d'Orsey.
Można mieć to wszystko a i tak wyjeżdża sie z niedosytem i z przeświadczeniem . Ja tu jeszcze wrócę!
Jak wyglądają najważniejsze punkty wycieczki Paryża każdy wie , więc się nie będę powtarzać w pokazywaniu Luwru , wiezy Eiffla ale kilkoma fotkami chciałam sie Wami podzielic
Kot obserwujący zwiedzających piękny cmentarz na Montmartre, okazało się ze jest tam pochowany Słowacki, nigdy o tym nie słyszałam wcześniej. Poniżej jeden z wielu pięknych nagrobków i zestaw klasycznych plakatów z lat dwudziestych poprzedniego stulecia oczywiście produkowanych  i sprzedawanych masowo, aczkolwiek  tytułów bibliofilskich do kupienia na straganach tez jest dużo
 Ja uwielbiam chodzić po sklepach ze starociami i generalnie dla mojego bezpieczeństwa omijam je z daleka , ale zdarzyło się , ze kryjąc się przed  przelotnym deszczem zajrzałam do sklepiki który krył niesamowite akcesoria.




ale na szczęście ceny tych skarbów a były tam ich zatrzęsienie, stare stemple, flakoniki, ozdobne agrafki,
nożyczki...echhh.. tak więc te ceny były tak zaporowe ,że nie pozwoliły mi pozostawić tam majątku i prowadzić życie kloszarda
Życie kierowcy też nie jest łatwe w Paryżu , parkowanie jest sztuka której nigdy nie lubiłam a to co oni wyprawiają  jest niewiarygodne

Jak widać zderzaki służą do tego żeby się zderzać i każdy samochód jest równo poobtłukiwany a przodu i tyłu. Na koniec mojej opowiastki oczywiście wieża Eiffela jedna z gołąbkiem a druga w ujęciu nocnym.
Pozdrawiam serdecznie !

niedziela, 6 czerwca 2010

Obraz kontrolny

Chwilowa przerwa w nadawaniu. Zaplanowany wypad do Paryża właśnie się rozpoczyna. Chociaż przyznam jak słyszę o tym co się dzieje w niektórych rejonach w związku z powodzią , to trochę mi głupio kiedy zastanawiam się , które spodnie spakować albo która bluzeczka będzie odpowiednia na rejs po Sekwanie.
Wiadomo , to truizm ,ale nieodmiennie w obliczu takich tragicznych wydarzeń dociera do mnie świadomość błahości moich problemów . Ale jednocześnie wiadomo ,życie musi iść na przód . A ja po prostu uczestniczę w tej karawanie.
Tak więc pakowanie trwa, ustalanie marszruty , sprawdzanie dokumentów ...ups okazało się ,że koleżanka zwana Dorotą  faktycznie na chrzcie dostała na imię Maria i trzeba było zmienić rezerwacje. Dwie minuty działań w necie ,a wizzair skasował 360 plnów ! Zgroza ! Ale dobrze , że jakoś tak  wychynął ten detal podczas luźnej rozmowy  dwa dni przed wyjazdem , a nie na lotnisku, bo być może wtedy po prostu nie wpuszczono by jej na pokład samolotu. Jedziemy na mała wycieczkę , która ma stanowić prezent dla maturzystów / Doroty / Marii :)/ córka , tak jak Tomek w tym roku kończy liceum/ oraz odstresowanie dla ich mam. Jako obraz kontrolny przedstawiam  fragment kilimu , który powstał z myślą o pewnej zaprzyjaźnionej mansardowej zamieszkałej piwniczce. Jest już prawie gotowy, tzn składa się z dwóch elementów , które tylko trzeba zeszyć no i zawiesić. Powtarzający się motyw to w terminologii patchworkowej " lecące gęsi". Jest to dosyć pracochłonny wzór  sporo surowca na niego potrzeba ale miałam dużo frajdy jak dobierałam kolorystycznie materiały tak aby  po stworzeniu już gotowego motywu rezultat był zadawalający. Niektóre próby nie były udane, tzn. czasami zbyt mało kontrastujące .
Ten kilim leży na szczycie moich napoczętych prac , które  TRZEBA wykończyć w trybie pilnym  , a na końcu znajduję się ekipa spod ciemnej gwiazdy :)


pozdrawiam serdecznie M.

czwartek, 3 czerwca 2010

Króliki jakie są każdy wie


...są urocze, lekko zawstydzone a jednocześnie z lekka zawiadadzkie.
Wesołe , ciepłe , przyjacielskie. Chciałam Wam przedstawić  Ninkę.
Ninka powstała dla córki mojego ktosia przez duże K. z okazji dnia dziecka. Ninka ubrana jest w sukieneczkę uszytą z koszuli Ktosia  i lubi przebywac na swiezym powietrzu i wąchać kwiatki. Czasami jak się pochyli zbyt mocno widać jej koronkowe pantalonki .
Pozdrawiam serdecznie :)

Etykiety