Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

czwartek, 24 marca 2011

...kataklizmy...

...nie chce ulegać paranoji , ale prawda jest taka , że gdzie się nie spojrzysz wszędzie coś się dzieje.
Na skalę ogromną , dużą , lokalną  ...domową.
Moja znajoma ma dzisiaj sprawe rozwodową . Cóż w tym dziwnego , prawda? Nie ona pierwsza nie ostatnia , ale ten kto to przeszedł wie , że od srodka czujemy się j wtedy ak  wybrzeże Japoni po przejściu tsunami , jak zburzone wieże WTC . Jak przyszła moja pora , akurat zmarł JP II, a ja mysłałam tylko o sobie. Ja juz ochłonęłam to pomyślałam , że chciałabym aby umarł raz jeszcze abym mogła  to przeżyc właściwie z należytym Mu szacunkiem i miłością . Ale nasze małe katklizmy zamykaja nam oczy na to co sie dzieje poza naszym podwórkiem.
Moja znajoma ma synka- uroczego 6-latka , który jakoś nie może zrozumieć , że nie będzie tak jak kiedyś.
Który potrafi swoim małym rozumkiem tak ogarnąć świat  , że mówi , że on chce mieć tatę , takiego , któy mieszka z nim a nie gdzieś indziej. A tata zamierza budować sobie nowe życie wychowując jakiegoś innego 6 latka przy okazji zastarszając swoja obecną/ była zonę że nie zawacha się aby ją zniszczyć i zabrać dziecko.
Za oknem wieje , jest ponuro , w  sercach smutno.
Chciałabym też podzielic się z Wami taką refleksją , która mi przyszła do głowy jak miałam swój włąsny prywatny kataklizm.
Na szczęscie ja  już wiem , że zielona trawa potrafi cieszyć na nowo i można odnaleźć radość i to taką o jakiej nigdy nie  myślałysmy , ale  rysa zostaje bo nie wiemy jaki ma to wpływ na nasze dzieci ..

"KOBIETA Z WYROKIEM"


Od wczoraj mam problem. Dosyć istotny. W wielu przypadkach . Np. gdybym chciała wyjechać i starała się o zielona kartę

Co mam wpisać w rubryce „ karalność” ?
Od wczoraj jestem kobietą z wyrokiem.
Z wyrokiem sądu stwierdzającym , że dnia tego i tego małżeństwo zawarte dnia...
pomiędzy Panią... a Panem... na mocy bla bla przestało istnieć.
Tak po prostu . Było i nie ma.
Wyrok jest to i kara musi być. I tu mam dodatkowy problem. Wychodzi na to , że wyrok jest dożywotni. Widać straszne przestępstwo popełniłam . Ale nikt mi nie powiedział jakie. Czy to , że zgodziłam się na rozwód ?
Czy wtedy , że zdecydowałam się na małżeństwo ?
Czy to , że nie spełniłam oczekiwań ?
Cholera , i za to dożywocie ? Dobrze , że w naszym prawodawstwie nie ma kary śmierci.
Patrzę na tę kartkę formatu A4. Suche słowa bez emocji. Rezultat kulturalnego rozwodu. Bo przecież , my obywatele III tysiąclecia chcemy być kulturalni.
Ale wychodzi , ze kultura jest synonimem braku wartości.
Słowa , które wypowiadamy mają coraz mniejsze znaczenie.
Jednocześnie się zastanawiam , czy lepiej żyć w zakłamaniu , fikcyjnych małżeństwach , w których też już nie ma wartości takich jak szacunek , zaufanie.
Aha , gdyby ktoś pytał co jest karą .


Uczucie porażki , gonitwa myśli , bezsilność , złość.


Czekam na amnestię.

3 komentarze:

  1. Madizo, życie bywa okrutne, ale tylko czasem. Ułoży się, wiem to po sobie. Z chwilowej bezsilności można zaczerpnąć energie na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana ,za każdy dobry uczynek jest kop.musimy to przetrwać.wieem po sobie,ale zawsze coś w środku zostaję.to cierpienie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana ja osobiście tego nie przeżyłam ale w mojej najbliższej rodzinie miał miejsce rozwód. Wspieram jak mogę moją bratową, bo to mój jedyny brat zgłupiał na starość. Zostawił żonę i dzieci dla jakiejś wypindrzonej panienki boooooooo. No właśnie dlaczego. To pytanie sobie zadaje do dziś.
    Dzieci tez nie mogą sobie z tym poradzić a ja na to wszystko patrzę i nic nie mogę zrobić;-(Jest to dla mnie bardzo przykre.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Etykiety